Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski znany był ze swojej działalności charytatywnej i niezłomnej walki o prawdę w Kościele. Ale dzielił się także bogactwem swojego życia duchowego. Poniżej zamieszczamy listę ulubionych świętych nieżyjącego już kapłana. Opowiedział o nich w książce „Kościół musi być przezroczysty” [ZOBACZ WIĘCEJ TUTAJ]. Jak się okazuje, jeden z opisanych przez ks. Tadeusza świętych uratował jego kapłaństwo.

ŚW. BRAT ALBERT

Pierwszy raz o br. Albercie usłyszałem od mojej babci, której rodzice pochodzili wprawdzie z Kresów, ale ona jako najmłodsze dziecko urodziła się i wychowała w Krakowie. Jej ojciec, a mój pradziadek Tadeusz Sławiński (po nim mam imię) był rzeźbiarzem i ceramikiem, przez pewien czas pracował w Akademii Sztuk Pięknych. Z tego powodu babcia znała różne historie o krakowskich artystach.

Ona właśnie opowiadała mi o tym, że był taki malarz, który rzucił pracownię i zamieszkał z biedakami. Również nieżyjąca już Zofia Morawska z Lasek, która dożyła stu sześciu lat, wspominała, że jako mała dziewczynka na krakowskim Rynku Głównym widziała br. Alberta, jak jechał na wózku wyładowanym żywnością wykwestowaną u przekupek dla bezdomnych. Jej ojciec powiedział wówczas: „Patrz, Zosiu, to jest przyszły święty”.

Kiedy byłem ministrantem, ks. Mieczysław Mączyński, salezjanin, pokazał mi, że na terenie naszej parafii, w kościele Ojców Karmelitów Bosych przy ul. Rakowickiej, znajduje się grób br. Alberta. Lubił tam zaglądać, bo mieszkał przy tej samej ulicy.

Wszystkie nasze tutejsze dzieła [Fundacji Brata Alberta – przyp. red.] zostały wymodlone – za wstawiennictwem br. Alberta – przez naszych podopiecznych. Ich modlitwy były tak wytrwałe, że powstała tutaj najpierw kaplica, a potem parafia św. Alberta.

Fundacja propaguje też swojego patrona poprzez wręczanie Medali Świętego Brata Alberta, które co roku przyznawane są ludziom wpierającym osoby niepełnosprawne i ich rodziny. Przez wiele lat wręczał je kard. Franciszek Macharski, a obecnie czyni to bp Damian Muskus, franciszkanin, który do dziś chodzi nie w biskupich fioletach, ale w brązowym habicie.

JUDA TADEUSZ

To patrona od spraw beznadziejnych, który mnie ratował z różnych opresji. Zresztą nie tylko mnie. Pamiętam, że kiedy ks. rektor Franciszek Macharski rozbudowywał seminarium, to brakowało mu jakichś zgód od władz komunistycznych. Kazał wtedy powiesić w seminarium obraz Judy Tadeusza od spraw beznadziejnych. Codziennie klerycy modlili się przed nim o rozbudowę seminarium.

I udało się. Później ks. Macharski miał taki zwyczaj, że gdy któryś z kleryków szedł do niego na dywanik, to na stoliku leżały dwie kupki obrazków. Na jednej kupce były obrazki ze św. Maksymilianem, na drugiej – ze św. Judą Tadeuszem. Jak dawał Maksymiliana Kolbego, to była to żółta kartka. Takie ostrzeżenie. A jak Judę Tadeusza, to prawie czerwona, bo to miało znaczyć, że już tylko Juda Tadeusz jest w stanie tego kleryka uratować.

MAKSYMILIAN KOLBE

Maksymilian Kolbe też jest zresztą dla mnie ważny, bo mój dziadek przez pięć lat był więźniem niemieckiego obozu KL Mauthausen­Gusen koło Linzu w Austrii. Przeżył to „piekło na ziemi”, ale wkrótce po wyjściu zmarł z wycieńczenia. Byłem tam niedawno. Ku mojemu zdziwieniu, okazało się, że obóz został zniszczony, a następnie zabudowany. Ocalało jedynie krematorium, które jest otoczone okazałymi willami. Jak Austriacy mogą w nich mieszkać?

RAFAŁ KALINOWSKI

To on – gdy przeżywałem największy kryzys po sprawie lustracyjnej, gdy zastanawiałem się, czy pozostać kapłanem – wyciągnął mnie z tego wszystkiego. Często modliłem się przy jego grobie w pobliskim klasztorze Ojców Karmelitów Bosych w Czernej i on mnie uratował.

WIĘCEJ ZNAJDZIESZ W KSIĄŻCE KS. TADEUSZA ISAKOWICZA-ZALESKIEGO „KOŚCIÓŁ MUSI BYĆ PRZEZROCZYSTY”. KLIKNIJ TUTAJ!

Kościół ma być przezroczysty